Lecę za dwa dni!
Zestresowana? Może trochę. Schudłam 2 kg i wszystko mi leci z rąk.
Pożegnania? Jeszcze nie płakałam, ale na lotnisku będzie gorzej.
Oczekiwania? Że będzie ok. Że wytrzymam. Super host rodzina to los na loterii i nikt mi nie powie czy moja taka jest.
Pakowanie? Już prawie skończone! Jeszcze tylko "dopiorę" kilka rzeczy i będzie koniec. Może zrobię filmik z pakowania, bo fotografowanie wszystkiego mnie przerasta...
Prezenty? Pięknie zapakowane czekają na odpakowanie w Princeton.
Sądziłam, że będę się trochę inaczej dziś czuła. Nie mam wątpliwości co do wyjazdu, ale też nie oszukuję się, że będzie idealnie. W obliczu tego co dzieje się z moimi dziewczynami w USA staram się nie mieć złudzeń na cudowny rok. Chcę tylko, żeby to wszytsko było warte tego co robiłam w Polsce w kierunku wyjazdu.
Ale smutny ten post haha. Mam teraz tyle na głowie, że nie wiem jak się nazywam ...
Trzymajcie kciuki. Pewnie odezwę się nudząc na lotnisku, albo jutro. No i rozważam też filmik z podróży... o cholera, muszę naładować aparat!
Zostało nam 2 dni!
ReplyDeleteBoże kiedy to zleciało ! <3
JA NIE WIEM <3
DeleteDasz radę i wszystko będzie dobrze, a nawet lepiej niż mogłaś sobie wymarzyć :))
ReplyDeletenajważniejsze to wytrwać na początku, a potem to już z górki...
dziękuję :*
DeleteKochana trzymam mocno i wiem ze trafisz lepiej, czuje to :*
ReplyDeleteDziękuję Megii :*
Deletejuz dzisiaj zycze Szczęśliwego Nowego Jorku :) ^^
ReplyDeletehahahh <3 dzięki!
DeleteCzekam na ciebie w stanach! :+
ReplyDeleteNo i jak, i jak? :D czekamy na wieści! Powodzenia w US :D
ReplyDeletepisz co u Ciebie !! :D
ReplyDeleteZAPUŚCIŁAŚ SIĘ Z BLOGOWANIEM KOCHANA!
ReplyDelete3mamy kciuki :D
ReplyDelete