Wednesday, June 11, 2014

{plans, expectations} 2! SIX WEEKS LEFT

Heeej!
Piszę do Was z mojego komputera, z którego ostatnio notke pisałam jeszcze w zeszłym roku, wiec na pewno bedzie bardziej składna i dłuższa niż te pisane z iphona/ipada :)

Z uwagi na to że za 6 tygodni będę już jedną nogą w samolocie do Polski....właściwie to Zurychu i dopiero potem na Okęcie haha (25.07 o 21:00 EST time) postanowiłam dodać posta w którym dokładnie wytłumaczę co planuję robić po powrocie.

Dokładnie rok temu (no... bez 3 dni) dodałam właśnie takiego posta no i troszkę....dużo się pozmieniało w mojej główce od tamtego czasu ;P

http://blogmerti.blogspot.com/2013/06/plans-expectations.html
http://blogmerti.blogspot.com/2013/06/plans-expectations.html
http://blogmerti.blogspot.com/2013/06/plans-expectations.html

Baaaaardzo się cieszę, że dodałam tego posta. I mam wielką nadzieję ze za rok pojawi się kolejny

No ale od początku. Napiszę może najpierw gdzie dokładnie jestem i jak mój rok wyglądał w skrócie ze strony au-pairskiej bo trochę postów poblokowałam (bo obrazalam hostke i hostow chyba, not sure tho). Raczej je odblokuję jak tylko wyjadę ze Stanów, więc nie proście teraz. Po prostu nie chcę sobie robić problemow jak coś

Tooo tak. Przyleciałam 22 lipca i miałam jechać do rodziny w Princeton, NJ. Dwóch ojców, roczna dziewczynka i newborn baby boys. I druga au-pair. Nie wypaliło, nie lubili mnie, chcieli oszczedzić hajs (nowej au-pair po mnie nie wzieli) whatever. Byłam w rematchu chyba 2 czy 3 dni i zmatchowałam się z rodziną z Manhattanu. 3 rozwydrzonych dzieci, które jednak wydawały się do ogarnięcia na początku, tragiczne, zasyfione i stare mieszkanie i hostka która oczekiwała ode mnie wiecej i wiecej kazdego tygodnia. Na początku października stwierdziłam, że I've had enough, nienawidzę tej pracy, NIE ZA TAKIE PIENIĄDZE, nawet dla Nowego Jorku nie warto sobie nerwów szarpać i postanowiłam wrócić do domu. Hostka mnie praktycznie wyrzuciła z domu jak jej oznajmiłam, że spadam. Następnego dnia odebrała mnie moja cudowna koordynatorka i przyjęła mnie do swojego domu. I w drodze do niej namowiła mnie na porozmawianie z jedna rodzinką. Spotkałam się z hostką i następnego dnia już u niej mieszkałam zajmując się moimi kochanymi babies. I tak sobie siedzę do tej pory.... ale I VE HAD ENOUGH.

W grudniu, z powodu tego, że mojej hostce coś strzeliło do glowy i dała mi curfew, postanowiłam zaaplikować na studia. W Londynie. Po kilku tygodniach dostałam odpowiedź, że się dostałam i tak mogę się nazwać dumną prawie-studentką marketingu na Middlesex university.

Tu powinnam wyjaśnić czemu marketing pewnie. Bo w poprzednim poście czy komentarzach pod nim pisałam o dietetyce. Dietetykiem chciałam być już dłuższy czas i nadal mnie to interesuje, jednak doszłam do wniosku patrząc i sluchając o życiu mojej hostki (pracuje w marketingu dla wielkiej korporacji), że to nie jest praca jaką chcę. Chcę pracę, która da mi możliwość podróży/przeprowadzek (za $$ firmy najlepiej :D), gdzie będę miała swoje biuro/biurko.... no generalnie pracę mojej hostki. Ona sama mieszkała w Londynie i Paryżu właśnie dzięki firmie dla ktorej pracuje (jest z bay area). Pogadałam, podpytałam się, pogooglowałam no i doszłam do wniosku, że to dobry pomysł. Bo przecież każda korporacja musi mieć dział marketingu.  Zwłaszcza GOOGLE w którym takkk bardzo bym chciała pracować , ale to daleka przyszłość niestety

Na studia bede brała pożyczke tak btw.

I tak, zmatchowałam się już z rodzinką z Londynu, zeby być ich au pair. Mieszkają blisko mojego uni (10 min w metrze) i mają dzieci chodzące do szkoły, więc jak będzie spoko i ja dalej będę chciała dla nich pracować to będę mogła to robić nawet chodząc do szkoły. Ale to ruletka z tymi rodzinami. Na dodatek oni są z Pakistanu originally, więc mogą dojść różnice kulturowe (maja au-pairke czeszke przez 18 mies, moze nie bedzie tragedii)

No a jeśli nie bede u nich to znajdę jakąś pracę , ogarnę mieszkanie i będę sobie żyć. Szkołę podobno jest możliwość wcisnąć w dwa dni w tygodniu więc będę miała na to czas. Najbardziej chciałabym być barmanką, ale bez kursu raczej mi się nie uda, więc pewnie kelnerowanie, praca w sklepie/coffeeshopie mnie czeka. Generalnie jakoś to będzie.

No i chciałabym też przyjechać do USA na wymianę na drugim roku (ale nie wiem czy chcę, bo w mojej szkole da się ją skończyć w dwa lata jak się chodzi w wakacje, co wolałabym zrobić niż do us jechać) albo na work and travel do nyc. Zobaczy się.

Co jeszcze.... PODRÓŻE!
Generalnie czuję się spełniona w tym roku, a jeszcze trochę przede mną! Byłam na Florydzie, w Nowym Orleanie, Cali, Philly i odwiedzę jeszcze Kanadę, Boston i DC :) Najbardziej się cieszę , że udało mi się zobaczyc NOLA, bo szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że znajdę kogoś kto będzie chcial tam leciec. No i CALI oczywiście. Zobaczyłam Karolinkeeee <3333333 i nie wydałam kasy ani na hotel ani na lot <3<3

Jak już do Europy dolecę to obowiązkowo Paryż, Barcelona i Maroko mnie czekają!

A z najbliższej przyszłości to czeka mnie pożegnanie z moimi dzieciaczkami, z Nowym Jorkiem, z USA i wysłanie wielkiej paki do Polski z moimi ciepłymi ubrankami, która mam nadzieję dojdzie w całości w niedługim czasie.

No i myślę, że to na tyle :) Sorki, że tak bez zdjęć, ale jak juz mowilam piszę z kompa .. i nie mam tu zadnych :D

6 comments:

  1. aż mi na marketing ochoty narobiłaś haha :D mega! oby Ci się udało!

    ReplyDelete
  2. Też myślałam o Middlesex ale jednak wybrałam inny Uni. ;) Może uda się spotkać w UK jakiegoś dnia.
    Powodzenia kochana w spełnieniu planów na najbliższą przyszłość !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Middlesex był najłatwiejszy w aplikowaniu no i miałam pewność ze sie dostałam :) wolałabym na inny chodzić , wiadomo ale moze uda sie przenieść ! Powodzenia!

      Delete
  3. Hej. powodzenia tutaj! Ja jako au pair wytrzymałam całe 3 tygodnie i to licząc okres wypowiedzenia i teraz szukam tu pracy. Jutro interview. Mieszkam całkiem niedaleko Londynu, ale póki nie znajdę pracy i mieszkania to mnie na żadne wyprawy nie stać.
    Nie wiem tylko czy uda Ci się tak zepchać zajęcia żeby tylko 2 dni mieć, to może być trudne, a Londyn drogi. Chyba że masz spore oszczędności to łatwiej. Tak czy inaczej powodzenia!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Miło z twojej strony ze na okres wypowiedzenia zostałaś... Ja bym sobie pewnie i to odpuściły hahah

      Kolega który tam studiował mowil mi ze sie da, tylko mam od razu leciec i im powiedzieć Żr tak chce :)

      Oszczędności sama nje wiem czy sa duże czy małe... Przywiozę z $2500 haha

      Delete