Thursday, June 27, 2013

I got the visa!

No i po strachu. Może opowiem po kolei co się dziś działo?

Obudziłam się o 5:05 i miałam ochotę się popłakać, bo zasnęłam koło drugiej. Na dodatek miałam jeszcze mokre włosy... i przeholowałam z olejem kokosowym wiec wyglądały na tłuste.... Zrobiłam kucyka, poszłam pod prysznic, kawa, makijaż i jadę. Jak zawsze ledwo zdążyłam, ale ważne , że wsiadłam.
Droga strasznie mi się dłużyła, ale rozłożyłam sobie siedzenie i było lepiej. Najgorzej było jak już wjechaliśmy do centrum warszawy i był straszny korek. Bałam się, że nie zdążę, bo GPS mi słabo chodził w telefonie. W efekcie dojechałam aż pół godziny później. Ale i tak zdążyłam.

Krótka, przegrana walka z telefonem, który wyznaczył mi dłuższą trasę i szłam. Bo autobusom i tramwajom nie ufam, poza tym według internetów byłoby to jakieś 5 min różnicy w czasie.... no nie opłacało się. Aleje Jerozolimskie, Marszałkowska i Piękna. Jak już znalazłam się na Pięknej (szłam jak debil wpatrzona w telefon) zaczepiła mnie Pani z pytaniem czy wiem gdzie jest Ambasada. No to razem szłyśmy. Pogadałyśmy sobie chwilkę, generalnie miło było. Doszłyśmy!

W kolejce stało z 30 osób, ale posuwała się dość szybko. W drzwiach stała starsza Pani, awanturująca się o zabranie torby (czego nie można) i narzekała jak to ambasada traktuje ludzi.... i opowiadała, że w '75 to z pocałowaniem ręki jej wizę dali!  No faaaaaaajnie.

Pan w drzwiach zabrał mi wyłączony telefon i dał numerek, a później wzięli moje rzeczy do prześwietlenia. Zapytano mnie o cel podróży i poszłam dalej. Jako, że byłam dobrze poinformowana nie piszczałam na bramce ani nic i poszło sprawnie.

 Później weszłam na dół do rejestracji. Znów stanie w kolejce i znów "urocza" Starsza Pani przede mną, która na widok ludzi podchodzących do okienka krzyczała, że "Jak widać są równi i równiejsi"...

Rejestracja polega na podaniu Pani w okienku potwierdzenia wypełnienia wniosku online i formy DS-160. Pani napisała mi na wniosku rodzaj wizy, numer SEVIS i dodała komentarz "sevis - ok". Potem odciski palców i po chwili miałam swoje dokumenty spowrotem. Dostałam też plik mówiący o moich prawach w USA jako pracownika.  Następnie wydrukowano mi numer (144) i poszłam usiąść.

46 osób było przede mną i czekałam około godziny na rozmowę. Wynudziłam się strasznie, bo przecież na początku zabrali mi komórkę. Zwiedziłam sobie łazienki i przeczytałam plik, który dostałam przy rejestracji. Nic nowego właściwie.

Cały czas modliłam się, żeby nie trafić na konsula mojej koleżanki, która niestety  musiała dosyłać referencje i wciąż nie ma odpowiedzi. Jej konsul jest dość łatwy do rozpoznania, ponieważ jest Afroamerykaninem. Na dodatek jego okienko miało numer 13 co też nie zwiastowało niczego dobrego.

Sytuacja w Warszawie wygląda tak, że jest 6 czynnych okienek z konsulami. W momencie , kiedy ja już siedziałam jak na szpilkach, bo rozmowę miał numer 142,  4 okienka były zajęte "nowymi" numerami. Okienko numer 13 i 10(moje <3) kończyły już rozmowy, więc tylko modliłam się, żeby jednak 13 skończyła pierwsza. Uff... wywołano osobę nr. 143 i zaraz mnie.

Od samego początku rozmowy wiedziałam, że wizę dostanę. Konsul był bardzo miły i wyglądało, jakby wypytywał mnie tylko dla formalności. Rozmowa była po angielsku. Na samym początku prosił mnie o powiedzenie czegoś o mojej host family. Wspomniałam ich imiona, nazwiska, zawody i adres. To wystarczyło. Kolejne pytanie tyczyło się numeru alarmowego w USA (911). Następnie zostałam poproszona o referencje i Pan Konsul upewnił się, że ktoś będzie ze mną i dzieciakami w domu przez pierwsze 3 miesiące ich życia. Powiedziałam, że cały rok ktoś będzie :). Ostatnie pytanie było związane z moimi planami po au-pair (studia). Później dostałam życzenia udanego roku i dowiedziałam się , że mój angielski jest excellent. Milutko.

Generalnie nie ma się czego bać. Ja mimo strachu podeszłam do wszystkiego z uśmiechem i to Wam radzę.
Jak macie jakieś pytania to piszcie do mnie na fejsie albo w komentarzach, chętnie pomogę przy wypełnianiu wniosku albo umawianiu się na rozmowę. Przy likwidacji stresu też :)

29 comments:

  1. Gratuluję wizy!!! Super, że nie miałaś żadnych rewolucji jak koleżanka i ja! Nie tylko ten Afroamerykanin ma takie żądania! Kiedy Twoja koleżanka tam była, że jeszcze czeka na odp? Ja miałam rozmowę w pt, a dziś mam już wizę do odebrania, oczywiście po dosłaniu setki extra doc.

    ReplyDelete
    Replies
    1. ona była kilka tygodni temu i dawno wysłała i wciaż nie ma odpowiedzi ;/. Czasem ma się pecha niestety. Ale dobrze, że wszytsko się fajnie skonczylo i masz wizę :)

      Delete
    2. Aż w szoku jestem, że już tyle czeka. Biedna, najgorszy jest taki stan zawieszenia, ja od piątku do wtorku kiedy nie wiedziałam co dalej z wizą świrowałam, a co dopiero parę tygodni. Mam nadzieję, że jednak jej się uda, będę trzymała za nią kciuki !!! Jeszcze raz gratuluje :)

      Delete
    3. dziękuję :* i liczę na zapro do Nowego Orleanu haha!

      Delete
    4. Oczywiście!! Blogowe au pair są zawsze jak najbardziej mile widziane w NOLA !! :) Śmiało wpadać możesz ;)
      AA i jedną radę dla Twojej koleżanki mogę dać: ja oprócz referencji wysłałam papier z biura au pair in america, na którym było wypisane moje doświadczenie, obowiązki, przepracowane godziny, pieczątka biura i podpis: że wszystkie referencje zostały sprawdzone wraz z godzinami. Myślę, że to bardzo mi pomogło :)

      Delete
    5. DOSTAŁĄ WIZĘ <3

      Delete
  2. Gratulacje!!! Teraz to już jesteś jedną nogą w Stanach :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. No już teraz same przyjemnosci przedwyjazdowe mi zostały <3 Czyli zakupy i pakowanko <3

      Delete
  3. Mam nadzieje, że zgłoszę się do Ciebie szybko, robię postępy :)
    Teraz masz już z górki, i tylko odliczać czas do wyjazdu, mimo to, masz nie zapominać o blogu :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zrobie co w mojej mocy, żeby pisać jak najczęściej - w końcu też dla siebie go piszę :) Ale wiem też jak super sie czyta takie blogi ! Sama sie zakochałam w stanach przez bloga jednej au-pairki :D wiec dla przyszłych "pokoleń" bede go pisac :)

      Delete
  4. odpisujesz na e-maile? :p

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oczywiscie, że tak :) Aczkolwiek wolę kontakt przez FB :)

      Delete
  5. Gratuluje :) już masz najgorsze za sobą teraz tylko przyjemne rzeczy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Taak <3 pakowwwaaaaaanieeee ! i zakupy <3

      Delete
  6. No to gratulacje!:D
    Ja też już po i wiza w kieszeni:)

    ReplyDelete
  7. Noo gratulacjee! I będę omijać w ambasadzie numerk 13! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. omijaj konsula ! :D z numerkami to nie wiem, moze sie zmieniają, czy cos ? :D
      dzięki :*

      Delete
  8. Bardzo miło z Twojej strony, że chcesz pomóc w wypełnianiu wniosku. Jak już się rozkręcę, to może się zgłoszę. Dodam Cię do listy blogów, żeby zaglądać. I super, że Tobie wszystko się udało ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. oczywiście, zgłaszaj się :)
      dziękuję :*

      Delete
  9. hehe był strach ale poszło ;d
    to dziwne jak każdy sie zachwyca nad naszym polish- english haha :):)
    ja czuje sie czasem że mówie jak potłuczona i stresue sie a oni że mój język jest super lol2
    ach :)
    powodzenia ! już niewiele zostało !

    ReplyDelete
    Replies
    1. 3 tygodnie !
      Wiesz co.. jak on miał ludzi na turystyczną w większości, któzy ledwo po angielsku mówią, to każdy, kto się nie zacina będzie miłą odmianą :D

      Delete
  10. To było pewne, że dostaniesz wizke! :D
    A ja dalej nie mam mojego lotuuu! ;(


    Masakra! Nie mogę uwierzyć, że zaraz będziesz w US. Przecież to praktycznie zraz! Jak jestem teraz we Francji i sobie pomyslę, że wrócę za tydzień i w zasadzie w kolejnym tygodniu znowu jadę to muszę sie ostro brać za przygotowanie. A! Masz już preznty dla host? :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. zaraz będziesz miała :*
      hahah nie mam nic a mama nei chce ze mna isc na zakupy, bo mowi ze mam mase czasu :D
      Zaplanowałam takie nieskomplikowane prezenty, ze dzien przed je kupię :)

      Delete
  11. Uwielbiam twojego bloga i częste wpisy :3
    I mam do ciebie OGROMNĄ prośbę!
    Opisuj wszystko tak samo fajnie jak już będziesz w Princeton i koniecznie imprezuj, jak najwięcej :)
    Sama trochę się boję, że przed 21 rokiem życia może z tym być problem, więc chce zobaczyć, że ktoś daje radę ze wszystkim pomimo tej granicy.
    Także powodzenia w USA! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. bardzo się cieszę, że Ci się podoba :)
      Taki właśnie jest plan! A dodatkowo chcę jeszcze prowadzić kanał na youtubie, ale to się zobaczy :)

      Delete
  12. Ej laska, co z Twoim kręceniem filmików na yt? jest?

    ReplyDelete
    Replies
    1. nie ma narazie :)poczekam az kupię sobie kamerę (aparat) w stanach bo z tym co mam to sie nie da niestety :) ale już niedługo! Na pewno tego nie odpuszczę!

      Delete